Od dawna w środowiskach pszczelarskich mówiono, że pestycydy mogą powodować masowe wymieranie pszczół.
Teraz potwierdziło to szeroko zakrojone badanie przeprowadzone przez Instytut Badawczy Centrum Ochrony Środowiska i Hydrologii (CEH) mające ocenić wpływ substancji na dobrostan owadów zapylających.
Wyniki analiz jednoznacznie potwierdziły, że klotianidyna i tiametoksam, pestycydy z grupy neonikotynoidów wywierają szkodliwy wpływ na pszczoły.
Ma to szczególne znaczenie, ponieważ badania zostały częściowo sfinansowane przez olbrzymie koncerny biotechnologiczne – Bayer i Syngenta – producentów tych właśnie chemikaliów.
Wyniki analiz zostały opublikowane w prestiżowym magazynie naukowym „Science”.
Szkodliwość została potwierdzona.
Pestycydy i ich negatywny wpływ obserwowany wcześniej w badaniach laboratoryjnych, występuje także w świecie rzeczywistym.
Zapewnienia przedstawicieli przemysłu agrochemicznego twierdzących, że neonikotynoidy w dawkach występujących poza laboratorium nie szkodzą pszczołom, są bezpodstawne.
Dwa badania przeprowadzone przy różnych uprawach na dwóch kontynentach potwierdzają, że pestycydy wpływają negatywnie na stan odporność i stan zdrowia pszczół i zmniejszają ich przeżywalność.
W tej sytuacji jedynym odpowiedzialnym rozwiązaniem jest wprowadzenie całkowitego zakazu ich stosowania.
Pszczoła przez całe swoje życie wyprodukuje jedną łyżkę miodu.
To morderczy wysiłek, którego najwyraźniej zupełnie nie doceniamy.
Trzeba głośno alarmować w sprawie pracowitych zapylaczy, od których zależy nie tylko wielkość plonów i bujność łąk ale przeżycie gatunku ludzkiego.
Zamiast się martwić o korzystne dostawy gazu dla fabryk chemicznych nawozów, należy się troszczyć o zapylanie upraw dające plony większe o 40%.
Stop pszczelej eksterminacji!
Tylko jak zmienić poglądy na gospodarkę rolną, w której przez sypanie chemii na pola, ziemia zwolna pustynnieje i stepowieje? A jako ratunek uważa się dosypanie kolejnej porcji chemii.
Czy coś w myśleniu zmienią alarmujące i bezdyskusyjne dane statystyczne?
W latach 70 – 80 minionego wieku było 2,5 miliona rodzin pszczelich, obecnie został 1 mln lub góra 1,4 mln
Chociaż 12 polskich uczelni zajmuje się pszczołami to nie udało się stworzyć wyraźnego programu silnie przemawiającego do wyobraźni decydentów: korzystajmy z naturalnych sposobów zwiększenia plonów, chrońmy środowisko naturalne, a więc i rolnictwo przed degradacją.
Nie ulegajmy propagandzie koncernów chemicznych.
Bo ja dotychczas to one zwyciężają.
Najgroźniejsze dla pszczół okazały się nowoczesne środki ochrony roślin oparte na bazie neonikotynoidów.
Dla rolnika proste w użyciu, dla pszczół okazały się zabójcze.
Niesolidne badania odnośnie szkodliwości tych środków dla pszczół sugerowały, że są one niegroźne.
Dopiero w ostatnich dwóch latach wykazano zdecydowanie, że były one zabójcze!
W niektórych częściach świata m.in. Ameryce Północnej spowodowały nawet 70- procentowe spadki populacji pszczół – mówi Marek Barzyk, członek Stowarzyszenia „Polska Ekologia”, aktywny pszczelarz i współinicjator przedsięwzięcia „Las pszczelarski,las bartny”, organizator otwartych warsztatów miodowych, prezes Koła Pszczelarzy w Krośnie
Ostatnio prowadzone masowe wycinanie drzewostanu dającego przecież pszczołom pokarm, to gospodarcza ślepa ulica.
Przymykanie oczu na degradację środowiska naturalnego będzie się mściło przez następne pokolenia.
Trzeba się liczyć z realiami i nie zapominać, że miód można importować- ale zapylania już nie.
W dniu, w którym umrze ostatnia pszczoła, ludzkości zostaną cztery lata życia. Albert Einstein