Pikantny, ostry smak rozgrzewa i ma wiele innych ciekawych działań. Większości z nas kojarzy się z pikantnymi daniami doprawionym chili. Ale w kontekście ziół, niekoniecznie oznacza ostre papryczki.
Bardzo rzadko decyduję na ogniste potrawy mocno doprawione chili. Po ich zjedzeniu nie jestem w stanie wyczuć smaku czego innego, a wolę sama decydować czy coś mi odpowiada, lub nie. Smaki są jednym z elementów, który determinuje naturę energetyczną i potraw i ziół. Mocny, pikantny smak maskuje smaki, w nadmiarze przegrzewa i mocno stymuluje.
Smak pikantny
Smak pikantny rozgrzewa, stymuluje, osusza tkanki, usuwa stagnację płynów, śluzów, wzmaga produkcję flegmy. Stymuluje wydzielanie śliny, kwasów żołądkowych, enzymów trawiennych, moczu, potu. Wprawia w ruch krążenie, tonizuje płuca, szybko łagodzi infekcje. Wzmacnia ogień trawienny, usuwa gazy.
Zioła z tej kategorii poznamy po ognistym, pikantnym ostrym, piekącym smaku. Zawierają żywice, związki siarki, alkamidy, monoterpeny, olejki eteryczne. Należą do nich
- ostre papryczki, chili, pieprz czarny, cayenne, pippali,
- imbir, cynamon, goździki, czosnek,
- gorczyca, chrzan,
- czosnaczek, czosnek niedźwiedzi,
- rukiew wodna, tymianek
Pobudzające pikantne zioła silnie rozgrzewają i osuszają. Pobudzają zmysły i wprawiają w ruch krew. Energia ognia z domieszką powietrza jest specyficzna dla całego obiegu płuc, rozpraszając energię w kierunku od środka na zewnątrz.
Jedzenie pikantnych potraw wywołuje pocenie, czasem pociąganie z nosa, chrząkanie, ponieważ bardzo ostre przyprawy stymulują wilgoć do produkcji śluzu, pobudzają przepływ krwi do błon komórkowych, w tym do skóry – co jest wyrazem kierowania rozproszonej energii na zewnątrz. Udrażniają kanały nosowe, zatoki, zmniejszają obrzęki, ból gardła. Przeciwdziałają infekcjom, które zaczynają rozwijać się w zastygłym, chłodnym środowisku, w ciepłym energetycznym nie mają szans. Dlatego sezony przeziębień występują w chłodnych miesiącach, wraz z przyjściem lata infekcje wirusowe naturalnie wygasają, jest gorąco, więcej słońca i witaminy D.
Wspomagają krążenie i eliminowanie produktów przemiany materii, rozpuszczają zakrzepy, często niszczą drobnoustroje i pasożyty. Aktywizują jelita, pobudzają je do ruchu, rozpraszają stagnację, zastój w przewodzie pokarmowym. Pikantne przyprawy nie tylko nadają smak potrawom, ale zapobiegają zatruciom pokarmowym i poprawiają trawienie. Warto częściej je gościć talerzu w okresach przeziębień, chłodu, by nie łapać infekcji bądź usunąć pierwsze objawy.
Na co trzeba uważać
Nalewki i herbatki z dodatkiem pikantnych ziół stosuje się przy słabym apetycie, niestrawności, nudnościach, wzdęciach, biegunkach, gazach, kaszlu z obfitą białą flegmą.
Trzeba pamiętać, że pikantne zioła i przyprawy są dość pobudzające, dlatego zwykle stosuje się je w małych ilościach. Nadmiar zwiększa pragnienie, może powodować dławienie się, zmęczenie, uczucie gorąca.
W chłodne jesienne i mroźne zimowe dni ostre danie rozgrzeje, pobudzi krążenie i metabolizm. Ale smak pikantny smak otwiera pory, które odpowiadają za powierzchowną odporność. Płuca są ważnym ważnym narządem mającym bezpośredni kontakt ze środowiskiem zewnętrznym. Są dość wrażliwe i nie znoszą zimna. Dlatego bezpośrednio po pikantnym posiłków lepiej nie wychodzić na zewnątrz. Paradoksalnie można załapać przeziębienie.
Ich przeciwieństwem jest smak tłusty, oleisty, toteż na uczucie pieczenia w jamie ustnej po ostrych papryczkach woda nie pomoże, a wręcz je nasili. Ulgę przyniesie smak tłusty, chłodna tłusta śmietana, masło, które zneutralizują związki odpowiadające za palący smak. Działanie przeciwne jest bardzo istotne, bo pomaga zneutralizować działanie jakiegokolwiek zioła innym, o przeciwnej energetyce.
Jako nośnik
Smak pikantny jest inhibitorem enzymu cytochromu P450, znajdującego się w większości tkanek, który usuwa niektóre związki. Bierze udział w syntezie hormonów, cholesterolu i witaminy D. Odpowiada za utlenianie utlenianie steroidów, kwasów tłuszczowych, ksenobiotyków i usuwanie leków i potencjalnie toksycznych substancji. Oddziałuje również na inne zioła. Wyjątkiem jest cayenne, który nie hamuje enzymu.
W tradycyjnym zielarstwie zioła o smaku pikantnym są stosowane jako nośnik w mieszankach. Oznacza, że zwiększają biodostępność formuł ziołowych dzięki hamowaniu enzymów P450. Dotyczy to samo farmaceutyków. Pikantne potrawy mogą nasilić działanie lekarstwa, co w efekcie może być niebezpieczne. Dlatego leków nie zażywa się do 2 godzin po zjedzeniu pikantnych potraw, herbatek, nalewek.
Wśród innych roślin hamujących enzym P450 są grejpfruty, dziurawiec, koper włoski, mięta.
B. Della Porta