Polacy coraz częściej chorują co widać gołym okiem. Kolejne rządy mocno zatroskane o losy narodu wydają coraz więcej publicznych środków na ochronę zdrowia obywateli i walkę z chorobami.
Gra się toczy o niemałą stawkę. Społeczeństwo się starzeje, masowo zapada na choroby przewlekłe, coraz mniej Polaków się rodzi, a przecież ktoś będzie musiał utrzymać wciąż rosnącą armię urzędników. Tylko nie wiadomo kto? bo znaki na ziemi i niebie wskazują, że będzie tylko gorzej. Kolejne rządy gorliwie i metodycznie starają się pogłębiać patologię. Naturalnie rodzi się pytanie czy we władzach Państwa Polskiego zasiadają osobnicy pozbawieni zdrowego rozsądku czy być może Głębokie Kieszenie na usługach międzynarodowych korporacji ?
Na to pytanie niestety nie znamy odpowiedzi. Ale niezależnie od przyczyny tego stanu rzeczy warunkiem koniecznym poprawy sytuacji jest wzrost świadomości w społeczeństwie. Im więcej osób włączy myślenie, tym większa szansa na zmiany. Nie odgórne zmiany stanowisk politycznych ale na poziomie jednostki.
Jeden z najbystrzejszych obserwatorów skorumpowanego systemu Jordan Maxwell przytomnie zauważył
Postępuj zawsze odwrotnie w stosunku do tego co Ci mówią media, politycy i rządowi eksperci. Oni wszyscy kłamią.
Od wielu lat słyszymy o narodowych programach ochrony zdrowia Polaków, strategiach walki z rakiem, chorobami serca, cukrzycą i szeregiem innych tragicznych w skutkach i dla jednostki i dla społeczeństwa schorzeniach. Wszystkie te wypracowane przez opłacanych z kieszeni podatnika ekspertów programy mają jeden cel – wykreować jak największy rynek zbytu dla koncernów spożywczych i farmaceutycznych.
Polacy coraz bardziej chorują
Do nie tak dawna obszar rolniczy Polski był bogaty w zasoby bioróżnorodności. Dzięki prowadzonej gospodarce rolnej udawało się zachować w miarę wysoką jakość gleb i produkować wartościową żywność wysokiej jakości. Niestety polityka rolna kolejnych rządów doprowadziła do upadku małe rodzinne gospodarstwa. ustawodawca stale zwiększa dopuszczalne poziomy trujących chemikaliów stosowanych w uprawach, produkcji żywności i paszach. Wielohektarowe monokulturowe areały nastawione na zysk to przeżarta chemią wyjałowiona ziemia uboga w minerały.
Kolejne rządy coraz szerzej otwierają wrota dla produktów drugiej kategorii z zachodu. Efekt? jesteśmy śmietnikiem Europy. Kolejne głośne skandale żyją chwile w nagłówkach gazet, po czym dystrybutorzy i wielkie sieci handlowe pozostają bezkarne a Polacy są truci nadal. Toksyny w mięsie, podrobiony susz jajeczny, sól przemysłowa sprzedawana jako spożywcza, podrabiane tłuszcze, leki i szczepionki powodujące okaleczenia i zgony.
Podczas gdy kolejne kraje wprowadzają zakaz GMO w Polsce nadal majstruje się przy aktach prawnych by szerzej otwierać furtkę korporacjom typu Monsanto. Oczywiście, nie informuje się rzetelnie udowodnionych zagrożeniach ba pseudoeksperci choć w sami w to nie wierzą z zapałem przekonują opinię publiczną jakoby organizmy modyfikowane nie stanowiły zagrożenia .
Najtęższe umysły w państwie nie są w stanie powiązać prostej zależności pomiędzy jakością żywności a zdrowiem. Skutek jest taki, że kraj zalewa fala śmieciowego, bezwartościowego, nafaszerowanego chemią jedzenia a mimo to ciągle podtrzymywany jest mit jakoby polska żywność była czymś wyjątkowym, co od dobrych kilku lat nie przystaje do rzeczywistości.
Rząd dba by mimo wszystko przeciętny Kowalski nie miał czym się martwić. Co prawda syntetyczna żywność nie dostarczy mu niezbędnych składników, ale zawsze istnieje możliwość zaopatrzenia się w syntetyczne suplementy w wyrastających jak grzyby po deszczu aptekach. Co prawda nikt głośno nie powie, że większości tych uzupełniaczy żywe komórki Kowalskiego nie będą w stanie przyswoić co organizm potraktuje jako zbędny balast, bo wówczas nad chorobą Kowalskiego pochyli się służba zdrowia.
I tu dochodzimy do sedna absurdu. Rzekomo Narodowy Program Zdrowia stawia sobie za cel wydłużenie życia Polaków i poprawę jakości ich życia związanej ze zdrowiem. Głównym celem programu jest profilaktyka zdrowotna czyli wg urzędników działania mające na celu zapobieganie chorobom poprzez ich wczesne wykrycie i leczenie. Nie zapobieganie zapadalności na choroby, a szukanie ich tam gdzie często ich nie ma, po to by wdrożyć kosztowne procedury leczenia przynoszące olbrzymie zyski biznesowi med farm.
Polska w czołówce europejskich lekomanów
Nie dba się o jakość żywności, wody i powietrza, nie informuje się rzetelnie, nie edukuje jak zdrowo żyć by zapobiegać chorobom. W przestrzeni publicznej brak jest rzetelnych i wartościowych programów dotyczących nie tylko zdrowia, ekologii, środowiska ale i kultury. Odwraca się publiczną uwagę od istotnych spraw używając technik rozpraszania i serwowania nieistotnych informacji. Nieznacząca a skandaliczna wypowiedź osoby publicznej co i rusz trafia na główne nagłówki, media rozdmuchują by wywołać burzę w społeczeństwie a tymczasem po cichu pan prezydent podpisuje szkodliwą dla narodu ustawę np. o obowiązku szczepień.
Większość treści skierowanych do opinii publicznej utrzymuje społeczeństwo w ignorancji, skupia uwagę na emocjach nie refleksji, wykorzystuje sposób wysławiania jakiego używa się przemawiając do dzieci a wszystko to przeplatane reklamami sponsorów. Kto najwięcej wydaje na reklamy? Można się domyślać. Polska jest w czołówce lekomanów.
Na całym świecie powrót do naturalnych metod leczniczych przeżywa prawdziwy renesans. W Polsce zioła i naturalne terapie publicznie tępi się, wyszydza, dyżurni lekarze i osoby powiązane BigPharma przed kamerami wygłaszają tezy sprzeczne nie tylko z etyką zawodu ale i zdrowym rozsądkiem.
Prezes NIL publicznie nazywa homeopatię szarlatanerią, zabobonem, wytacza prawdziwą wojnę prawną by zakazać stosowania. Szkoda, że ten wybitny znawca nie poniesie kaganka oświaty pod strzechy zamku Windsorów. Londyński Królewski Szpital Homeopatyczny to przecież zacofanie.
Inny wybitny onkolog z zapałem przekonuje społeczeństwo, że jedyne bezpieczne metody walki z rakiem to skalpel, skompromitowana chemioterapia i radiacja. Wszystkie inne stanowią zagrożenie dla pacjentów z oczywistych powodów.
Największą bzdurę się publicznie wygłasza by uwiarygodnić jedynie słuszne dopuszczone procedury medyczne i metody. To, że nie przynoszą kompletnie żadnych pozytywnych efektów a wręcz szkodzą nie jest istotne.
Polski lekarz nie może stosować terapii jaką uznaje za najlepszą dla pacjenta, musi stosować procedury. Polski lekarz jeśli wyleczy pacjenta z choroby nieuleczalnej niezgodnie z obowiązującymi procedurami musi się liczyć z odebraniem prawa do wykonywania zawodu. Do dziś nie wiadomo jakie powiązania mają pracownicy Naczelnej Izby Lekarskiej z przemysłem farmakologicznym. Z Raportu Przejrzystości branży farmaceutycznej wynika , że ponad 100 mln zł rocznie trafia do kieszeni przedstawicieli zawodów medycznych.
To tylko wierzchołek góry lodowej. Każdego dnia podejmuje się szereg sprzecznych z interesem społecznym działań, wycofuje się z obrotu zioła, zakazuje informacji na etykietach o działaniach leczniczych naturalnych substancji, zmienia się kategorię stosowanych przez dziesiątki lat ziołowych preparatów z leków na suplementy. A kampania ogłupiania społeczeństwa trwa w najlepsze. Czy Polacy zdołają przebudzić się ze snu?
BigPharma, homeopatia, spiski, co ja tutaj robię? :V