Rolnicy mogą sprzedawać bezpośrednio swoje wyroby i nadwyżki z własnych gospodarstw legalnie.
Od 1 stycznia 2017 roku weszły w życie nowe przepisy regulujące sprzedaż przez rolników żywności bezpośrednio z gospodarstwa.
To dobra wiadomość dla samych rolników, którzy wreszcie wychodzą z szarej strefy jak i konsumentów zyskujących szerszy dostęp do nieprzetworzonej żywności i co ważne szansa na wzmocnienie pozycji i konkurencyjności małych gospodarstw wobec molochów, które opanowały rynek ze swoimi produktami udającymi żywność.
Do tej pory sprzedaż bezpośrednio z gospodarstwa była nielegalna i karalna. Dochodziło do absurdów kiedy to straż miejska wypisywała wysokie mandaty nawet za sprzedaż niewinnego pęczka pietruszki czy szczypiorku.
Zgodnie z ustawą, która weszła od 1 stycznia od małych gospodarstw nie są wymagane systemy jakie funkcjonują w dużych przetwórniach. I chwała za to, bo raz że rolników nie stać na takie inwestycje a dwa, że wiążą się one dodawaniem konserwantów i licznych chemicznych dodatków.
Poza produktami z własnej uprawy i chowu rolnych rolnicy mogą sprzedawać również własne wyroby np. sery, masło, przetwory owocowo-warzywne, oleje, miód, wyroby garmażeryjne, wędliny, wypieki itp
Sprzedaż taka kwalifikowana jest jako przychody z tzw. innych źródeł, do 20 tysięcy złotych rocznie zwolniona z opodatkowania, powyżej tej kwoty rolników obowiązuje 2% podatek zryczałtowany.
Zgodnie ustawą rolnik i członkowie jego rodziny mogą prowadzić legalnie, tak jak ma to miejsce w wielu innych krajach, sprzedaż bezpośrednią z własnego gospodarstwa jak i z poza jego terenu – z samochodu, straganu, na targach, jarmarkach ale nie mogą oferować swoich wyrobów sklepom.
Nie muszą rejestrować działalności gospodarczej, natomiast muszą zarejestrować taką działalność u inspektora sanitarnego lub powiatowego lekarza weterynarii w przypadku sprzedaży żywności pochodzenia zwierzęcego.
Źródło Polskie Radio, strefaagro.pl
Wolę erek i masełko prosto z kuchni z bakteriami, niż bez bakterii z laboratorium chemicznego