Wg raportu opublikowanego w marcu ubieglego roku w The Lancet – jednym z najstarszych i najbardziej prestiżowych czasopism medycznych na świecie – fluor to neurotoksyna. Podobnie jak ołów, rtęć czy arsen.
Potwierdzają to badania naukowców z Uniwersytetu Harvarda, które niezbicie wykazały, że dzieci mieszkające w obszarach o wysokim stopniu fluoryzacji wody mają znacząco niższy poziom IQ niż te gdzie poziom fluoryzacji jest niewielki lub żaden.
Co więcej przeprowadzone badania w wielu krajach i wielu lokalizacjach wskazują, że fluoryzacja nie tylko wpływa tylko na obniżenie inteligencji ale ma związek z chorobami takimi jak demencja, choroby tarczycy, nowotwory kości , niepłodność i wiele więcej
Wszyscy wiemy, do czego używa się fluoru. Od lat pięćdziesiątych XX wieku jest cudownym składnikiem past do zębów, dzięki któremu możemy rzadziej chodzić do dentysty. Fluor dodaje się też do wody w kranach i wody butelkowanej, by chronił zęby. Taka jest wersja oficjalna.
Fluor od pierwszego zęba dziecka
ADA (American Dental Association)zweryfikowała wskazania dotyczące używania przez dzieci pasty do zębów z fluorem. Zgodnie z opinią Council on Scientific Affairs, dzieci powinny używać pastę z dodatkiem fluoru już po pojawieniu się pierwszego zęba…..W USA Centers for Disease Control and Prevention (CDC) oraz Food and Drug Administration, a także ADA (American Dental Association), a przede wszystkim WHO – wszystkie te organizacje stoją na stanowisku, że fluoryzacja nie przynosi skutków ubocznych i ma zbawienny wpływ na stan uzębienia społeczeństw.
A jak jest naprawdę ?
O tym że fluor to trucizna wiedziano od lat , co obecne badania tylko potwierdzają.
18 września 1943 r. w artykule “Chroniczne zatrucie fluorem”, opublikowanym w Piśmie Amerykańskiego Towarzystwa Lekarskiego stwierdza się: „Fluorki są powszechnymi toksynami protoplazmowymi zmieniającymi przepuszczalność błony komórkowej poprzez powstrzymywanie pewnych enzymów. Źródłem fluorkowego zatrucia może być woda pitna zawierająca 1 ppm lub więcej fluorku, związki fluoru w płynach owadobójczych…”
W niemieckim magazynie Stern ukazał się w 1978 r. ilustrowany zdjęciami reportaż z tureckiej wioski Kizilcaoern.
“Dzieci, młode dziewczęta, a nawet jedyny w tej wiosce koń, wszyscy mają brązowe zęby – pisał Stern. – Trzydziestoletni mężczyźni z przygarbionymi plecami snują się z trudem po ulicy, pomagając sobie laskami. Kobiety w czwartym miesiącu ciąży rodzą martwe dzieci. Czterdziestolatki wyglądają jak starcy… Zarówno mężczyźni jak i kobiety cierpią tutaj na przedwczesne starzenie się. W okresie między trzydziestym i czterdziestym rokiem życia na ich twarzach pojawiają się zmarszczki, mięśnie stają się znacznie słabsze i zaczynają się trudności z chodzeniem”.
Tutejszy dentysta jako pierwszy zaczął podejrzewać zatrucie. Powiadomił o tym Klinikę Uniwersytecką w Eskisehir, a wszczęte przez nią badania wykazały, że wszyscy mieszkańcy wioski cierpią na choroby kości: zgrubienie kostek, sztywność stawów, nadmierną produkcję tkanki kostnej. Stern kontynuuje:
“Dr Yusuf C. Ozkan oraz jego współpracownicy z Katedry Medycyny Uniwersytetu Eskisehir podejrzewają, że wszystkie te cierpienia powoduje wysoka zawartość fluorku w tutejszej wodzie…W sąsiednich wioskach, gdzie woda pitna pochodzi z innego źródła, ogólny stan zdrowia jest normalny. Lekarze twierdzą, że zawartość fluorku w wodzie wynosi 5.4 ppm”. (ppm = parts per million oznacza, że na milion jednostek wody przypada jednostka fluorku, co równa się 1 miligram/litr)
Identyczne zjawiska zaobserwował w pewnej wiosce na Sycylii dr Frada z Uniwersytetu w Palermo. Przyczyny tego dopatrywał się on w zawartości fluorku, rzędu 5 ppm (5 mg/litr), w miejscowej wodzie.
Dlatego pastę do zębów najlepiej robić samemu, przemysłowa oprócz fluoru zawiera wiele innych toksycznych substancji. O tym jak w prosty sposób przygotować bezpieczne pasty można przeczytać TUTAJ
Mapa fluoryzacji na świecie wg. Wikipedii
Już od dawna kupuję pastę do zębów bez fluoru i próbuję przekonać rodzinę by jej używała. Niestety, jestem uważana za nieszkodliwą maniaczkę ;-), córka bardziej wierzy pani stomatolog, która zapewniła ją, że przy ilości fluoru używanego podczas codziennego mycia zębów nic nie może nam się stać.
niestety, fluor to neurotoksyna i trucizna
i dobrze córka robi. Ilość fluoru w pastach do zębów jest na tyle niewielka, że absolutnie nie jest toksyczna dla zdrowia, za to pomocna dla zdrowia uzębienia, tym bardziej, że pastą myje się zęby a nie smaruje kanapki i połyka. A ten artykuł nie jest uzasadniony żadną wiarygodną bibliografią. Fluor owszem jest neurotoksyną, ale jest niebezpieczny gdy jest SPOŻYWANY w wielkich ilościach, dużych stężeniach.
masz jakieś deficyty poznawcze?
Co za głąb.