Moc ukryta w ziołach to nie same chemiczne substancje, które można wyizolować w laboratoriach. Rośliny posiadają również ducha, energetyczne siły żywiołów, będące drugą, niewidzialną stroną natury. To one podtrzymują wszystko przy życiu. Bez tych sił nic nie mogłoby przetrwać.
Wszystkie kultury na świecie uznawały tę koncepcję i wykorzystywały w lecznictwie. Tradycyjne zielarstwo rozwijało się tysiące lat skutecznie lecząc choroby. Samo to jest niezbitym dowodem, że nie potrzeba badań naukowych, by poznać właściwości ziół i właściwie z nich korzystać.
W dzisiejszym materialnym świecie „duch” nie istnieje, wszystko trzeba naukowo „udowodnić”. Nie przeszkadza to koegzystowaniu wielu teorii naukowych wzajemnie się wykluczających. Ale jeśli coś nie zostanie „potwierdzone” przez naukę, nie może być prawdą. Stąd automatycznie odrzuca się tysiące lat tradycji, która przede wszystkim bazowała na obserwacjach wynoszonych z praktyki.
Moim zdaniem całkowite pomijanie tej wielowiekowej mądrości jest kompletnie nienaukowe. Czyż nauka nie polega zachowaniu otwartego umysłu, kwestionowaniu wszystkiego, wyciągania logicznych wniosków z obserwacji. Czy wielowiekowe doświadczenia w tym zakresie nie można uznać za badania kliniczne na olbrzymiej grupie pacjentów?
Duch ziół
Fundamentalne zasady medycyny holistycznej i tradycyjnego zielarstwa są takie same na całym świecie. Wychodzą one z założenia, że ludzki organizm posiada wewnętrzne siły samoregulacji, regeneracji, naprawy i samoleczenia. Współczesny paradygmat jest inny. W wielkim skrócie postrzega człowieka jako zlepek niedoskonałych narządów i tkanek, które ciągle się psują. Jak maszyny, którym potrzeba dostarczać brakujących substancji chemicznych by działały.
W moich oczach organizm ludzki jest lustrzanym odbiciem natury, jak żywy ogród, ekosystem, w którym zachodzą cały czas zmiany. Choroby pojawiają się na skutek nierównowagi na poziomie ciała, umysłu i ducha. Ta dysharmonia blokuje możliwość optymalnego działania naszym wewnętrznym wrodzonym mechanizmom samoleczenia.
Duch roślin, ich moc i inteligencja wymiernie wspiera organizm w przywracaniu wewnętrznej równowagi, daleko wykraczając poza leczenie objawowe. Obejmuje całość działając na poziomie fizycznym, psychicznym, emocjonalnym, energetycznym i duchowym. Korzystamy zatem nie tylko z składników chemicznych roślin, ale sił witalnych i ducha.
Jestem głęboko przekonana, że zioła posiadają moc otwierania pewnych, poblokowanych szlaków z poziomu fizycznego, energetycznego i duchowego. Musimy je tylko indywidualnie do każdego dopasować. Każda roślina ma swój „charakter”, który nie z każdym współgra, ale też zostawia swój „podpis”, pokazując własną indywidualność.
Przykłady działania „ducha” roślin
Mocna, prosta łodyga dziewanny przywodzi skojarzenia z kręgami kręgosłupa. Na głębokim poziomie daje silną podstawę i mocny kręgosłup. Pomaga stać prosto w obronie własnych przekonań, nie uginać się presji otoczenia. Pomaga usuwać słabości i niezdecydowanie.
Przytulia przy pomocy haczykowatych włosków czepia się siatek, płotów i wszystkiego co znajdzie się w zasięgu. Wiadomo, że doskonale oczyszcza układ limfatyczny. Na głębszym poziomie wypłukuje” wszystko, co „przylgnęło” a już nam nie służy. U kobiet pomaga na przewlekłe zakażenia układu moczowego oraz uwikłania w toksyczne relacje współzależności, bez wytyczonych granic – co często idzie w parze. Kobiety podatne na manipulację, przemoc psychiczną lub fizyczną, wybierające toksyczne związki często jednocześnie borykają się z infekcjami dróg moczowych, na które żadne środki nie działają. Przytulia daje siłę do uwolnienia się z tych wzorców.
Nakrapiana miodunka plamiasta kojarzy się z drogami oddechowymi, wspiera regenerację płuc. Na głębszym poziomie pomaga „wziąć głęboki oddech, zwolnić, zatrzymać się w pędzie życia. Skierować uwagę do wewnątrz, zespoić się z własną esencją, ciałem emocjonalnym i intuicją.
Miękkie, delikatne kwiaty dzikiej róży zmiękczają serce, oddalają smutek, transformują negatywne wibracje w pozytywne. Ale różane krzewy to także ostre ciernie, które w razie potrzeby zapewnią ochronę. Pomogą wzmocnić granice wewnętrznego ducha.
Różowe i biało-purpurowe kwiaty serdecznika są miękkie i puszyste. Ale strąki nasienne ostre i kolczaste, więc trzeba uważać! Roślina z matczyną miłością spowija delikatne nasionka w ostrą zbroję, zapewniając im bezpieczeństwo, aż dojrzeją.
Fizycznie serdecznik odpręża i uspokaja serce. „Nie ma lepszego ziela, które wyciągnie opary melancholii z serca i uczyni duszę pogodną”. Roślina daje odwagę do działania, pozwalając jednocześnie zachować bezpieczne granice własnej przestrzeni. Wyjątkowo pomocna, kiedy serce mocno bije, burzy się przed trudnym emocjonalnie zadaniem, które należy wykonać ze spokojem. Doda sił i odwagi, pomoże zachować spokój, jednocześnie współczucie, co często bywa trudne.
Holistyczne i alopatyczne zielarstwo
Współczesne naukowe ziołolecznictwo poszło w ślady medycyny alopatycznej. Opiera się na poglądzie, że pewne związki chemiczne mają określone działanie i w ten sposób leczą. Toteż zioła stosuje się na „chorobę” bez uwzględniania całego człowieka.
Boli żołądek? Napij się mięty. Nie możesz spać? Weź chmiel. Brak sił, energii lub depresja? Pomogą adaptogeny. Kurkuma leczy wszystkie stany zapalne, a koper włoski jest dobry na wzdęcia. Potwierdzają to tysiące badań naukowych, ale praktyka pokazuje co innego.
Jeśli mamy 6 osób ze stanem zapalnym i sześć różnych wzorców zaburzeń równowagi energetycznej, kurkuma zredukuje dolegliwości tylko u jednej z nich. U innych może nawet zaostrzyć objawy, lub pojawią się nowe.
Większość badań przeprowadza się in vitro lub na zwierzętach. Często wskazują one na duży potencjał leczniczy, po czym nie ma takiego działania na ludziach lub efekty odmienne.
Nauka mówi, że aktywne chemiczne składniki roślin powodują określone reakcje. Np. prawoślaz zawiera śluzy, które działają błony śluzowe dróg układu oddechowego i dróg moczowych. Z tym że duże cząsteczki śluzowatych polisacharydów nie przekraczają ścianek jelit i nie dostają się do krwi. Możemy nawet potrzymać tylko w ustach bez połykania i wyraźnie poczuć jak gardło i płuca się nawilżają. To reakcja ciała na obecność rośliny a nie działanie rośliny na organizm. Brzmi podobnie, ale to zasadnicza różnica.
Mamy wiele ziół o podobnym składzie chemicznym, ale energetycznie będą działać inaczej. Niektóre rozgrzewać, nawilżać, inne chłodzić i osuszać, rozluźniać tkanki lub nadawać im ton. Postrzeganie ziół przez pryzmat składu chemicznego jest bardzo niepełne i krótkowzroczne.
Nie można w pełni zrozumieć jak działają zioła opierając się wyłącznie na jej biochemii. Ale bez znajomości botaniki roślin, składu chemicznego, i całej naukowej narracji można być świetnym zielarzem. Osobiście znam starą kobietę, która nie kończyła szkół, uniwersytetów, kursów, nie czytała żadnych książek zielarskich, a z doskonałą precyzją potrafi tak dobrać dla każdego człowieka zioła, że nie ma mowy, by nie pomogły.
B. della Porta