Podążaj własną drogą
Wikipedia: fanatyzm to postawa bądź zjawisko społeczne polegające na silnej wierze w słuszność jakichś poglądów politycznych, religijnych lub społecznych występujące w połączeniu ze skrajną nietolerancją wobec przedstawicieli odmiennych poglądów.
To ogólna definicja. Można ją rozszerzyć na inne aspekty przejęte z zewnątrz takie jak poglądy na temat mody, stylu życia, zdrowia, autorytetów, żywienia, „słuszności spraw” itd. Przejmując nie swoje a czyjeś idee, poglądy stajemy się ich „wykonawcami” i utożsamiamy się z nimi chociaż nie są tak naprawdę nasze.
Dzięki takim postawom „wykonawców” możliwe jest realizowanie celów politycznych, korporacyjnych, biznesowych, handlowych i wielu innych. Dzięki takim postawom toczyły i toczą się wojny, a obecnie większość zasobów i bogactwa świata jest w rękach 1% populacji.
To samo dotyczy wiedzy oraz wiary w to, że wiedza w postaci informacji jakie otrzymujemy ze źródeł, które uznaliśmy za autorytety, albo częściej, z czego nawet nie zdajemy sobie sprawy zostały nam narzucone jako autorytety, zakorzeniły w nas przekonania, że jest coś słuszne, racjonalne, prawdziwe i uzasadnione lub odwrotnie.
Wiedza może być wyniesiona z domu, szkoły, uczelni, podręczników, środków masowego przekazu, oficjalnych mainstreamowych teorii, od dyżurnych publicystów, dziennikarzy, ekspertów-celebrytów, ci prawdziwi niestety, nie mają czasu na występy w porannych programach przy kawie.
Co wcale nie oznacza, że ta wiedza czy poglądy, które przestawiają są słuszne prawdziwe a musimy w nie wierzyć.
Najprostszy przykład:
Jeszcze nie tak dawno w szkołach i uczelniach wymagano opanowania przekłamanej historii dotyczącej okresu wojny i czasów powojennych, pomimo że żyli ludzie- świadkowie wydarzeń.
Historia starożytna nadal oficjalnie pozostaje w formacie niezmienionym, pomimo całej masy nowych odkryć i zaprzeczającej jej artefaktów, które są dostępne nauce, ale nijak nie dają się „wpasować” w oficjalne dzieje ludzkości.
Wiele z nich wskazuje na to, że starożytni wcale nie byli nieokrzesanymi dzikusami a dysponowali olbrzymią wiedzą, w niektórych aspektach, nawet większą niż przeciętny człowiek obecnie, o czym niezręcznie byłoby napisać – jako że oficjalnie pochodzimy od małpy.
Gro naukowców profesorów archeologii czy historii starożytnej mając świadomość, że część wiedzy jaka się posługują mija się z prawdą mimo to nadal wykłada oficjalnie uznane przez naukę schematy.
Nie mogą wychodzić przed tzw „szereg” bo zajmują stanowiska, mają laboratoria do dyspozycji, otrzymują granty na badania i honoraria za wykłady, maja również obowiązki wobec własnych rodzin, a nad sobą władze uczelni – te z kolei sponsorów i donatorów, najczęściej wywodzących się z tego wspomnianego 1% populacji. Podobnie jest z dziennikarzami, politykami i wszystkimi innym, opłacanymi i zależnymi od szefów i zarządów.
Podobny schemat dotyczy wiedzy nam przekazywanej odnośnie zdrowia, medycyny, żywności, diety i tych wszystkich aspektów, od których zależy nasz dobrostan.
Mimo olbrzymiego postępu w nauce nie ma czegoś takiego jak pewna i pełna wiedza dotycząca czegokolwiek Inaczej dawno by zamknięto instytuty badawcze.
Czasem wydaje się nam, że syntetyk o tym samym wzorze chemicznym może zastąpić substancję występującą w naturze bo jego opis wskazuje że zawiera te same witaminy i inne związki, lecz ani my ani nauka nie wie dokładnie w obecności jakich innych substancji np. enzymów, aminokwasów czy witamin występuję, w jakie wchodzi korelacje i czym to skutkuje.
Nie jest powiedziane, że nauka poznała cały skład takiej chociażby pokrzywy pospolitej, bo może się okazać, że zostaną odkryte niebawem kolejne związki w niej zawarte.
Witaminy zaczęto odkrywać stopniowo dopiero w XX wieku. Zupełnie niedawno w podręcznikach biochemii wymieniano tylko 13 witamin. Na dzień dzisiejszy odkrytych jest 13 tylko z grupy B, 12 odmian E, po cztery C i D.
W XX wieku „dzięki” postępowi nauki odrzucono wiele dobrodziejstw natury, z których korzystał człowiek przez wieki na rzecz substancji syntetycznych. Bezpodstawnie uznając że leki, niektóre środki stosowane w żywności, kosmetykach i środkach higieny na bazie pochodnych przemysłu petrochemicznego uwolnią ludzkość od wielu bolączek.
Okazuje się, że jest dokładnie odwrotnie.
Obecnie nauka na nowo odkrywa zalety roślin i substancji nie wytworzonych przez człowieka, wielu badaczy jednoznacznie twierdzi, że to nie człowiek, ale natura jest najlepszym chemikiem.
Wiele z naturalnych substancji ma potwierdzone badaniami właściwości lecznicze, ale poza oficjalne publikacje naukowe (co prawda dostępne dla wszystkich, ale trzeba szukać na własną rękę) nie przedostanie się dalej, z jednego powodu – utraty olbrzymich finansowych zysków ze sprzedaży leków, szczepionek, żywności przetworzonej. Tu jeden z przykładów – dlaczego tak trudno zapanować nad rakiem.
Co to ma wspólnego z tematem artykułu?
Ano to, że mimo tylu dowodów na to, że niektóre sztucznie wytworzone produkty może to być żywność, syntetyki, niektóre leki i szczepionki powodują czasami, a ostatnio coraz częściej poważne, również nieodwracalne szkody dla zdrowia człowieka to nie chcemy przyjąć tego nawet do wiadomości.
Nie zastanawiamy się czy to może być prawda, czy nie, nie weryfikujemy u źródeł, a od tego być może zależy nasze zdrowie. Żaden poważny naukowiec nigdy nie powie, ze coś jest pewne na 100%. Oprócz śmierci i podatków jak słusznie zauważył Benjamin Franklin.
Uczeni sami organizują konferencje, spotkania, sympozja na których merytorycznie dyskutują, zastanawiają się, wymieniają doświadczeniami i poglądami, spierają na argumenty odnośnie rożnych aspektów skutków GMO, chemii, pestycydów, szczepionek nowej generacji itd. A wielu z nas nie mających pojęcia na temat procesów metabolicznych, funkcjonowania organizmu, chemii, fizyki czy biochemii wie lepiej „bo przecież wiadomo że tak jest” a wszyscy inni, którzy maja inne zapatrywania czy nawet wątpliwości to najdelikatniej ujmując ciemnogród, zabobony i głupoty.
Samo pojawienie się sprzecznej z naszymi aktualnymi poglądami informacji powoduje złość, często tak silną, że używamy obelg, ironii, atakujemy innych będąc głuchymi na jakiekolwiek argumenty. A to dlatego, że jesteśmy wykonawcami nie tyko nie własnych idei, ale również nie własnych a narzuconych przekonań.
Człowiek wewnętrznie pewny swych poglądów nie musi nikogo ani atakować ani przekonywać. Bo jego poglądy rezonują z jego wnętrzem – zachowuje spokój, a podczas dyskusji stara się bardziej czegoś dowiedzieć, ewentualnie podzielić się wiedza, a nie narzucać swoich opinii innym.
Informacje otrzymywane z zewnątrz nie są ani dobre ani złe. Są tylko informacjami. Jeśli wywołują u nas reakcje emocjonalne oznacza, że jest w naszym wnętrzu jest jakaś dysharmonia, która powoduje z czasem dysonans poznawczy. Przekonania jakie uznawaliśmy i uznajemy za prawdziwe, prawdopodobnie nigdy nie rezonowały z naszą nadświadomością czy podświadomością.
Człowiek identyfikujący się z samym sobą, własnym wnętrzem, własnym intelektem, intuicją i tak dalej nie reaguje gwałtownie na informacje czy poglądy innych. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nikt nie jest nieomylny a pomyłki się zdarzają również w świecie dzisiejszej nauki, której teorie zmieniają się niemal z prędkością światła.
Ponieważ nic nie jest niezmienne, coś co uważaliśmy dotąd za prawdziwe zgodnie ze stanem naszej aktualnej wiedzy może w świetle nowych odkryć i zmian, które następują błyskawicznie (odkrycia naukowe, GMO, inna forma szczepionek niż 40 lat temu, inne generacje leków) może teraz okazać fałszywe, i odwrotnie.
Ileż to razy w ostatnich latach mainstream i świat lekarski przestrzegali przed spożywaniem jajek i masła a zachęcano do toksycznych margaryn i olejów rafinowanych. Przykłady można mnożyć.
Człowiek nie podporządkowany obcym ideom a zwrócony do własnego wnętrza podchodzi spokojnie do informacji i zamiast tracić energie na niepotrzebne bicie piany czy obrażanie osób o innych poglądach, sam używa własnego intelektu, kreatywności i pomysłowości, by dowiedzieć się więcej, poszukać innych źródeł, oczywiście pod warunkiem że sprawa jest warta zachodu i może dotyczyć jego osoby – a zdrowie dotyczy każdego z nas.
Taka postawa w dzisiejszych czasach może przynieść tylko korzyść nam samym. Weryfikując albo utwierdzimy się we własnych przekonaniach, albo je zrewidujemy. Postawa przeciwna działa zaś na korzyść innych: korporacji, polityków, grup interesów itd.
My jako redakcja, w każdej publikacji staramy się niemal zawsze podawać linki do wiarygodnych źródeł naukowych, inne źródła i doniesienia weryfikujemy i sprawdzamy.
Was również zachęcamy do własnych poszukiwań, zwracania uwagi na nasze pomyłki czy nieścisłości, dzielenie się własną wiedza, doświadczeniami, przemyśleniami oraz do merytorycznej twórczej dyskusji.
Wrocmy do korzeni, czego uzywaly nasze Babcie i Prababcie, moja na przyklad kremy do twarzy robila sama, majac dobrze ponad 80 lat miala niewielka ilosc zmarszczek, ktos powie, „geny”, moze i tak, ale moim zdaniem nie pakowala w siebie wszystkich „dobrodziejstw” zawartych w komercyjnych kosmetykach.
A tak na marginesie, swietny artykul !!!