Pasożyty żyją czerpiąc korzyści z innych organizmów, które w wyniku tego współżycia ponoszą szkody. Słowo pasożyt wywodzi się łacińskiego parasitus, zlatynizowanego greckiego terminu παράσιτος, od zlepku słów παρά (para) + σιτισμός (sitismos) „żywienie”, „tuczenie”. Oznacza organizm żywiący się przy stole innego.
Pasożyty w tkance organicznej
Uważamy, że pasożyty przyczyniają się do powstawania chorób. Tymczasem nie są one, obok mikrobów chorobotwórczych pierwotną przyczyną lecz skutkiem nierównowagi. Pojawiają się tam gdzie mają dogodne warunki środowiskowe.
Pogląd ajurwedy i innych starożytnych systemów leczniczych na temat chorób powodowanych przez drobnoustroje chorobotwórcze typu wirusy, bakterie, grzyby, pasożyty różni się od koncepcji medycyny zachodniej. Koncepcja teorii zarazków ma krótką historię, a najnowsze badania dowodzą, że była błędna.
Teoria zarazków
W XIX wieku Louis Pasteur powtórzył eksperymenty prof. Antoine Béchamps i Claude Bernarda , którzy wywnioskowali ze swoich badań, że mikroorganizmy występują w całej materii, również w tkankach i nie są one przyczyną, ale skutkiem choroby oraz w zależności od podłoża czyli środowiska wewnętrznego przybierają odpowiednią formę. Dziś wiemy, że około 90% mikroorganizmów dominujących w środowisku to neutralne bakterie oportunistyczne. Gdy jest zachowana harmonia zachowują się jak pożyteczne mikroby fermentacyjne, gdy przeważają procesy degeneratywne lub chorobowe zachowują się jak bakterie gnilne.
Pasteur, bez pełnego zrozumienia metod prac badań naukowych wyciągnął ze swoich eksperymentów wnioski, które dla ówczesnego środowiska naukowego daleko wykraczały poza zakres samego eksperymentu. Otóż oświadczył, że mikroby wnikają z zewnątrz do organizmu człowieka i dokonują ogromnych zniszczeń w tkankach. Uznał, że każdy człowiek potrzebuje ochrony przed tymi mikroorganizmami i że można to osiągnąć szczepienia. Niektóre źródła podają że był on zwolennikiem utopijnej teorii zabicia wszystkich zarazków, za co przylgnął do niego przydomek „rzecznik zarazków”.
Mikroby efektem nie przyczyną
Ówczesne środowisko naukowe jednak dowodziło, że obecność mikrobów w chorej tkance była efektem, nie przyczyną procesów i nie były one odpowiedzialne za początek choroby. Najpierw tkanki ulegają dysfunkcji, co prowadzi do rozpadu struktury, a następnie powstają bakterie, które żywią się szczątkami tych tkanek. Wykazano również, że wszystkie bakterie są ze sobą spokrewnione i zmieniają formę w zależności od środowiska gospodarza. Ówczesny naukowy konsensus był taki, że jedyną ochroną przed chorobami drobnoustrojowymi jest zachowanie równowagi.
Tacy badacze jak Günther Einderlein, Wilhelm Reich, Royal Raymond Rife niezależnie potwierdzili i opublikowali wyniki potwierdzające, że mikroby wywodzą się z chorych tkanek. Gaston Naessens opisał nawet etapy ewolucji mikroorganizmów, jak w ciągu cyklu życia przechodzą z jednej formy w drugą. Odkrył szesnaście etapów procesu transformacji, w których obecne są wszystkie znane bakterie i grzyby.
Jednak ówczesne władze medyczne wspierane przed rządy i przemysłowców zniszczyły wiele z tych badań. Uznano, że skoro te małe stworzenia powodują choroby, więc trzeba je zniszczyć to nie będzie więcej chorób i medycyna poszła drogą konceptu Pasteura. Im bardziej je niszczono, tym bardziej chorobotwórcze szczepy rosły w siłę.
O pasożytach i mikrobach dziś
Po wielu latach okazało się, że nie wszystkie te mikroskopijne stworzenia są takie złe. Znajdowano je w zdrowych tkankach i chorych, w rybach, wodzie, powietrzu, glebie, w każdym środowisku.
W końcu naukowcy doszli do wniosku, że tworzą one życie. Potrafią przystosować się do skrajnych warunków i temperatur, zasiedlają ciało człowieka i to one pierwsze wyewoluowały niosąc w sobie ogromną informację pierwotną. Mamy w sobie co najmniej 10 razy więcej drobnoustrojów niż komórek własnego ciała. 100 razy więcej ich DNA niż własnego z czego około 50% to wirusowe DNA i RNA. W pewnym sensie można powiedzieć, że jesteśmy dla nich pożywką.
Organizm człowieka przez lata ewolucji wszedł z drobnoustrojami w tak ścisłą symbiozę, że bez nich nie mogłoby zachodzić wiele procesów życiowych. W ogromnej większości są one dla nas niezbędne, tworzą bowiem warstwę ochronną i regulują wiele procesów, …chociaż gdy zbytnio się namnażają powodują choroby.
Natura wyznaczyła pewnym organizmom niewdzięczną rolę sprzątaczy. Mikroby chorobotwórcze, zarazki wykonują okresowe remonty starając się przywrócić homeostazę. Pasożyty tak samo.Wykonują swoją pracę tam gdzie zaistnieje potrzeba. Sprzątają to z czym nasza flora bakteryjna nie zawsze daje sobie radę. Gnijące resztki, nadmiar śluzu „wilgoci” cukrów, złogi. Mikroby chorobotwórcze i pasożyty uaktywniają się w tam gdzie mają sprzyjające środowisko i odpowiednią pożywkę.
Obserwując naturę można dojść do tych samych wniosków. Spadające jesienią liście zaczynają gnić, a grzyby i pleśnie przerabiają na podłoże do wykorzystania na wiosnę przez drzewa. Robaków padlinożernych nie znajdziemy na zdrowej skórze. Ale w ranach zaniedbanego, chorego zwierzęcia już tak. Mikroby wykonują pracę w glebach, lasach, powietrzu, wodach lądowych i oceanach. Opuszczając na dłużej dom nie zostawiamy nieumytych naczyń, śmieci w koszu i owoców na stole bo wiemy co zastaniemy po powrocie. Podobnie jest wewnątrz ciała.
O pasożytach w tkance społecznej
Nasze życie, nasza równowaga bądź nie jest wyrazem interakcji między naszym środowiskiem wewnętrznym a światem zewnętrznym. Jeśli tkankę społeczną porównamy do organizmu ludzkiego to zauważymy ten sam mechanizm. Tam gdzie tkanka jest chora, bez wewnętrznej spójności, równowagi tam będą pojawiać się jednostki pasożytnicze żerujące na społeczeństwie. Więcej na ten temat w rozmowie Anity Dudziak z Resharmonica z Bogusławą della Porta.
O źródłach patologii w tkance społecznej jako przyczynach obecnej pisały już starożytne księgi. Artykuł Tutaj
Od czego zależy namnażanie pasożytów i mikrobów?
Nasza równowaga, harmonia, poziom energii i częstotliwości determinują zdrowie na poziomie fizycznym bardziej niż jakiekolwiek inne czynniki.
Dziś również wiemy, że materia to skondensowana energia. Cały wszechświat łącznie z człowiekiem i tymi małymi stworzeniami jest w centrum własnego pola energetycznego gdzie manifestuje się poprzez kompresję, zagęszczenie. Każdy organizm, organ, ma własne wibracje. Zmieniając wibracje traci właściwie dla siebie częstotliwości a więc homeostazę. Zaburza to procesy metaboliczne a zmienione środowisko stanowi pożywkę dla mikroorganizmów, którym natura wyznaczyła rolę sprzątaczy. Tam gdzie jest harmonia nie będzie pasożytów, chorób bakteryjnych, wirusowych, grzybiczych. Pojawią się zawsze tam gdzie brakuje równowagi wewnętrznej. Udowodniono również, że bakterie żyją w miejscu gdzie powstały, zmieniają tylko swoją rolę.
To samo można było by powiedzieć pewnie o wirusach, że pochodzą z chorej komórki. Wiadomo, że komórki w odpowiedzi na zmiany środowiska produkują olbrzymie ilości egzosomów, których nie można odróżnić pod mikroskopem elektronowym od wirusów.
Musi być w energetyce komórki coś nie tak by zachodził ten proces. Wiadomo też, że niektóre częstotliwości, wibracje naprawiają struktury komórki mogą to być też atomy tlenu lub dowolne stworzenie materii żywej lub nieożywionej jak wirus. Każda fizyczna struktura znajduje się w centrum własnego pola energetycznego i każda zmiana zaczyna się najpierw w polu energetycznym.
Zauważmy, że również pasożyty mają własne wibracje rezonują lub nie z określonymi częstotliwościami. Będą się pojawiać zawsze tam, gdzie trafią na odpowiednią „muzykę” i w dodatku czeka na nie „suto zastawiony stół”, czyli pożywka w postaci nadmiaru śluzów, gnijących resztek, złogów i cukrów.
Główny nurt medycyny nie akceptuje wyników tych badań, nie chce tej nauki, trzyma się teorii inwazji mikrobów.