Styczeń jest najzimniejszym miesiącem roku.
Ostre, mroźne wiatry przeszywają ciało do szpiku kości, wdzierają się do płuc. Nieruchomy, jałowy krajobraz, wszystko zmarznięte. Nawet woda wydaje się sucha jak szron na szybach i lodowe tafle jezior.
Wciąż niewiele słońca, szarobure niebo , ale mimo przewagi ciemności od grudniowego przesilenia światło zaczęło nabierać mocy.
Suchy, mroźny styczeń
Według Ajurwedy styczeń inauguruje początek przejścia od suchości Vata do wilgotności Kapha.
Jesienią i wczesną zimą ciało chroni się przed stopniowym ochładzaniem, przenikliwymi wiatrami, suchością. Ale gdy temperatury osiągną najniższy poziom, wkrótce można spodziewać się ocieplenia, które będzie oznaczać koniec okresu suchości.
Medycyna chińska uważa styczeń za najbardziej Yin w całym roku. Yang jest energią, która odpycha, kurczy. Natomiast przeciwna Yin przyciąga, napręża, rozszerza.
Yin pomaga przyswajać składniki, budować tkanki, regenerować, wytwarzać i magazynować energię. Dlatego mamy prawo czuć się ospali, osłabieni, z dużo niższym poziomem witalności. Po grudniowej krzątaninie ciało zużywa energię na inne rzeczy.
Styczeń więc powinien być czasem odpoczynku, refleksji, mniejszej aktywności. Pełny okres regeneracji i ładowania akumulatorów potrwa do połowy marca.
Nieustanny chłód i krótkie dni tłumią ducha. Dlatego w styczniu emocjonalnie możemy czuć się zrezygnowani, przygnębieni, pełni beznadziei. Według statystyk poniedziałek ostatniego, pełnego tygodnia stycznia jest najbardziej depresyjnym, przygnębiającym dniem w roku. Trzeba to przeczekać, gdyż wkrótce energetyka zacznie się zmieniać. Tymczasem trzeba zadbać o ciało.
Organizm w styczniu
Podczas chłodów i mrozów organizm zużywa najwięcej energii na zachowanie ciepła.
Do rzadkości nie należą zatkane nosy, ponieważ w zatokach powstają obrzęki by chronić przed zimnem delikatne tkanki. Skóra może wydawać się jakby zdrętwiała, gdyż naczynia włosowate ograniczają jej przepływ magazynując jak najwięcej ciepła wewnątrz.
Słabsze krążenie w powierzchniowych warstwach i brak ekspozycji na słońce skutkują bledszą, wysuszoną, postarzałą cerą. Wraz z chłodem tętno zwalnia, co prowadzi do ogólnej stagnacji. Większość krwi jest skoncentrowana w głębszych warstwach dla ochrony żywotnych narządów wewnętrznych. W efekcie czego u wszystkich ssaków zwiększa się siła trawienia.
W styczniu trzeba zadbać o dobry sen, który regeneruje i pomaga w magazynowaniu energii. Najlepiej kłaść się do łóżka przed 22:00 i wstawać ze słońcem. Chociaż nie koniecznie trzeba się zmuszać, bo teraz ciało naturalnie potrzebuje najwięcej snu.
Kolejną istotną rzeczą jest utrzymywanie ciepła, zwłaszcza głowy, tułowia i dolnej części pleców. Nerki są szczególnie wrażliwe na zimno. Również płuca i zatoki wymagają troski. Nawilżanie pomieszczeń wodą z kilkoma kroplami olejków eterycznych np. rumiankowy, różany, zapobiega wysuszaniu błon śluzowych, koryguje rozkład ładunków elektrycznych w powietrzu i poprawia samopoczucie psychiczne.
Masaże olejkami po kąpieli pomogą zachować nawilżenie, jędrność i elastyczność skóry, a skóra jest przecież pierwszą linią obrony przed wirusami.
Odżywianie w styczniu
W styczniowym menu naszych przodków królowały kiszonki i tradycyjne ciepłe, energetyczne potrawy pozwalające przetrwać w sile i zdrowiu zimowe miesiące. Nowoczesne diety, soki, herbaty, surowe owoce, pomidory, ogórki, sałaty wychładzają wewnętrznie organizm, czym osłabiają odporność.
Potrawy rozgrzewające to przede wszystkim tradycyjne polskie dania. Barszcze, żurki, krupniki, rosoły, kasze, kapusta kiszona, bigosy, duszone warzywa korzeniowe, na ciepło marchewka, buraki, rzepa, brukiew. Zamiast wychładzających soków kompoty z goździkami, cynamonem, suszonym owocami.
Kwaśne potrawy, kiszonki, marynaty, pobudzają krew i zimny żołądek. Kwaśny smak rozszerza naczynia krwionośne przywracając skórze życie. Kiszonki nie tylko wytwarzają ciepło, ale nawilżają wysychające zimą gruczoły. Przed snem dobrze jest wypić łyk czerwonego wina, które rozgrzeje i poruszy zastałą krew, pomoże wątrobie w oczyszczaniu.
Z kolei smak ostry wypłukuje zastałą żółć z wątroby, pomaga utrzymać ciepło, krążenie krwi i retencję płynów. Nie żałujmy sobie imbiru, chili, cynamonu, czarnego pieprzu, chrzanu, kurkumy, ziela angielskiego, liści laurowych.
Trzeba pamiętać, że pikantne potrawy otwierają pory, więc nie należy ich jeść bezpośrednio przed wyjściem na zimne powietrze, by nie narażać organizmu na przeziębienie. Gorzkie aromaty jak bylica piołun, oman wielki, wrotycz, oczyszczają i poruszają zastałą krew, kozieradka i czarnuszka są idealne na styczeń dla konstytucji Vata i Kapha.
Pod koniec miesiąca powoli zacznie ustępować apetyt na tłuste i słodkie, ciało już nie musi tworzyć izolacyjnej warstwy tłuszczu – bo już to zrobiło. Można ograniczyć pszenicę na korzyść lżejszej gryki albo prosa.
Po długiej letniej i jesiennej przerwie zacznie powracać apetyt na gorzki smak, w ten sposób wątroba daje znak, że lada moment zacznie się przygotowywać do naturalnego cyklicznego oczyszczania i tu gorzkie zioła będą pomocne.
Na desery zamiast słodkich ciast lepiej wybrać lżejsze opcje: pieczone gruszki z kardamonem, duszone jabłka z cynamonem lub inne owoce na ciepło.
Zapiekany grejpfrut
Na jedną porcję: ½ łyżeczki cynamonu, 3-5 goździki, łyżeczka miodu. W przekrojone połówki wbijamy goździki, posypujemy cynamonem, wkładamy do rozgrzanego piekarnika na 4-7 minut, aż miąższ zacznie lekko brązowieć, uważając by nie przypalić. Polewamy miodem i natychmiast podajemy.
Deser można posypać brązowym cukrem, imbirem, ulubionymi przyprawami. W tej smakowitej wersji grejpfrut zyskuje ciepło i energię, nie wychładza organizmu. Rozgrzewa krew, poprawia krążenie i pobudza ospałe żołądki szczególnie Kapha, dużo goryczek i kwaśny smak stymulują wydzielanie soków trawiennych oraz przyspieszają metabolizm tłuszczów.
Styczeń zdrowie i odporność
Styczeń kojarzy nam się z grypą, przeziębieniami i niską odpornością. Ajurweda zaś utrzymuje, że zima nie osłabia lecz wzmacnia. To najlepsza pora roku na hartowanie.
Po długiej jesieni organizm już zdołał się przestawić klimatycznie. Natomiast w czasie zimna, nasz system regulujący wyrównuje temperaturę poprzez zwiększenie wewnętrznego ciepła. Przejawia się to również silniejszym ogniem trawiennym i zwiększonym apetytem. W sposób naturalny zwiększa się zdolność przyswajania składników odżywczych, poprawia się absorbcja i odżywienie komórek.
Podczas gdy wiosna jest naturalnym okresem oczyszczania, tak zima jest okresem odżywiania i rekonstrukcji tkanek, poczynając od narządów wewnętrznych, po skórę i włosy.
Dbając o właściwy odpoczynek, sen, ciepłe ubranie i energetyczne posiłki ale bez przejadania, tkanki będą lepiej odżywione, tym samym zwiększy się poziom energii i wzmocni odporność. Przeziębienia w styczniu wynikają głównie z nadmiernego obciążenia układu trawiennego w okresie świąteczno-noworocznym.
Nieodzowne są spacery na łonie natury, by poprawić krążenie i dotlenić organizm. Można je połączyć ze zbiorem ziół na bieżące potrzeby, zwłaszcza, że rośliny pozyskiwane zimą mają większą moc.
Zioła w styczniu
Szczególnie bogate w witaminy i substancje aktywne są drzewa iglaste, które teraz mają najwyższe stężenie witaminy C i substancji aktywnych. Cennym surowcem są igły sosny, świerka, jodły, sosny i coraz częściej sadzonych cedrów. Można je wykorzystać do inhalacji, kąpieli, oczyszczania powietrza w domach. Herbatki z igieł sosnowych wzmacniają i przeciwdziałają stanom zapalnym.
Od końca jesieni pełną dojrzałość uzyskały jagody jałowca, po wysuszeniu są doskonałą przyprawą i lekarstwem na osłabiony żołądek, zgagę, wzdęcia i drobnoustroje chorobotwórcze. W leczeniu odmrożeń niezastąpione są owoce jemioły.
Jeśli ptaki nie objadły gałązek, możemy lokalnie trafić na owoce kaliny, głogu, dzikiej róży, berberysu, tarniny a nad morzem – rokitnika. Teraz również jest najlepsza pora na pozyskiwanie kory drzew. Z wierzby białej możemy mieć lekarstwo na gorączkę i infekcje, które działa jak aspiryna, ale bez efektów ubocznych. Z 2-3 letnich gałęzi, odcina się boczne gałązki i przez nacinanie nożem obrączek i ściąganie rurek zdejmuje korę, następnie suszy i zaparza.
Gałązki krzewów i drzew owocowych w ogrodach również są doskonałym lekarstwem. By wzmocnić, rozgrzać organizm, rozprawić się z przeziębieniem, grypą a nawet oddalić smutki i depresję można pić herbatkę z gałązek malin. Przepis Tutaj
B. della Porta
Autorka książki Sekrety Zdrowia, do nabycia Tutaj