Pierwotna przyczyna powstawania wszystkich chorób

Kiedy zaczynałam studiować ajurwedę usłyszałam zdanie, które mnie zaszokowało. Kolejne lata, mimo że miałam już dosyć wiedzy nie potrafiłam zaakceptować. Dziś się pod nim podpisuję.

Stary mistrz powiedział:

Pierwotną przyczyną wszystkich chorób jest nie korzystanie z własnej inteligencji.

Innymi słowy nasze codzienne wybory decydują o naszym zdrowiu w dłuższej perspektywie czasu. Prosty przykład:

Jest późny wieczór, ciało daje wyraźne sygnały, że potrzebuje odpoczynku więc pora iść spać. Ale umysł nieustannie szukający wrażeń ma inne zdanie. Namawia by włączyć na chwilę komputer bo może coś ważnego lub ciekawego nas ominąć.

Mamy wybór posłuchać ciała czy umysłu. Jeśli wygra umysł ta chwila zamieni się w godziny. Po pewnym czasu ochota na sen odejdzie, emocje podniosą adrenalinę i nie zaśniemy nawet jak byśmy chcieli.  Jedna zarwana noc robi więcej szkód niż miesiąc na śmieciowym jedzeniu.

Przyczyna wszystkich chorób

Nasz intelekt jest wykorzystywany do podejmowania decyzji.  Gdzieś głęboko wiemy co jest dla nas dobre, ale pozwalamy by umysł przekonał nas do przeciwnych wyborów. Nieustannie wybieramy

• między przyjemnością a harmonią.
• intuicją a argumentacją umysłu
• wewnętrznymi sygnałami ciała a bodźcami ze świata zewnętrznego

W dobie zalewu informacji staliśmy się zdezorientowanym, zagubionym, bezradnym społeczeństwem. Z jednej strony zatraciliśmy pierwotny instynkt, przestaliśmy się wsłuchiwać w potrzeby i sygnały wysyłane przez własne ciało. Z drugiej strony utraciliśmy wewnętrzną moc, wiarę we własne możliwości, własną mądrość i zdolność oceny sytuacji.

Eksperci mówią że masło szkodzi – kupujemy margarynę, tłuszcz niezdrowy – jemy jogurt 0%. Nie ważne, że całe poprzednie generacje leczyły przerost migdałków, kaszel i chore dziecięce gardła gotowanym mlekiem z miodem i masłem. Teraz mówi się, że to toksyczne.

Kupujemy czosnek w tabletkach, buraki, kapustę nawet trawy w kapsułkach. Ale w produktach z fabryki nie ma żywej informacji, którą daje świeża naturalna żywność i zioła. Są one energetycznie martwe. A życie to energia. Martwe ciało ma wszystkie organy, tkanki, płyny ustrojowe ale nie ma tam energii.

Wiedza to nie inteligencja

Możemy zdobyć wiedzę naukową na temat chrzanu – ile zawiera witamin, soli mineralnych, błonnika, substancji aktywnych o dziwnych nazwach. Tylko co z tego jak z korzenia nie potrafimy zrobić użytku nawet w kuchni.  Udajemy się do sklepu po gotowy słoiczek, nie mówiąc już o przyrządzeniu syropu na kaszel i leczniczych mikstur. Robiły je nasze babcie i w ten sposób radziły z chorobami.

Te, jakże mądre kobiety nie potrzebowały tabelek kalorii, składników odżywczych.  Nie wiedziały co to substancje antyodżywcze a jednak doskonale umiały przyrządzić szpinak czy jarmuż by nie szkodziły nerkom i wątrobie.

Potrafiły wykorzystać zioła i masę prostych środków żeby głowa nie bolała,  żołądek trawił,  kaszel minął a gorączka sama spadła. Były świadome, że trzeba chronić nerki przed wychłodzeniem, a gdy wzrok się pogarsza wzmocnić wątrobę. Wiedziały jak oczyścić zatrutą krew i znały sposoby na różne bolączki.

Bez poradników, internetu mądrze dbały o zdrowie rodziny. Nawet w trudnych czasach biedy i wojen cudem zdobywały trochę masła i smalcu.

Dziś w dobie informacji i dobrobytu sięgamy po produkty odtłuszczone bo panuje opinia, że są zdrowsze. Bez dobrego tłuszczu organizm nie jest w stanie przyswoić wielu witamin w tym A, D, E i K. Pełnowartościowy tłuszcz potrzebny jest do prawidłowego funkcjonowania wątroby, serca, skóry, układu odpornościowego, układu krążenia, nerwowego.

Ale nie musimy się tego uczyć, bo wszystko jest zapisane w pamięci komórkowej, w tym co przyrodzone, instynktowne. Tłuszcz jest nośnikiem smaku dlatego jogurt 0%  uznamy za niezjadliwy, chyba że producenci dorzucą syntetyczne polepszacze uda nam się oszukać organizm.

Każdy organizm jest inny

Przez długie lata kierowano naszą uwagę na zewnątrz. Teraz mamy apogeum: ktoś mnie uzdrowi, da gotową receptę, ustali procedury, normy, przepisy. Obcy człowiek ma się lepiej orientować czego potrzebuje mój organizm a wyłącznie naukowcy mają patent na wiedzę. Znają branżowe nazwy, reakcje chemiczne, metaboliczne tylko że to zaledwie półprawda.

Z zasady dietetyka jest skazana na niepowodzenie bo indywidualne potrzeby każdego człowieka są różne i zmieniają się z chwili na chwilę. W każdej minucie w organizmie zachodzi miliony reakcji pod wpływem nieskończonej ilości czynników wewnętrznych i zewnętrznych, których nie da się skontrolować.

Pocieszające jest, że  wcale nie musimy tego robić.  Nasz organizm jest na tyle inteligentny, że doskonale sobie daje radę pod warunkiem że nie stajemy mu okoniem i posłusznie słuchamy co do nas mówi.

Każdy z nas przejawia jedyne w swoim rodzaju indywidualne cechy. Inaczej reaguje na żywność, stres, wysiłek fizyczny, leki, terapie.

To co dla jednego może być lekarstwem dla drugiego trucizną.  A my zamiast dopasować się do naszych uwarunkowań próbujemy wciskać się w szablony. Wiele z tych funkcjonujących prawd to tylko teorie i czyjeś koncepcje, które w praktyce się nie sprawdzają. Powstają wciąż nowe, które obalają stare a prawdy wieczne są niezmienne.

Prawa natury

Jedno z podstawowych Praw Natury, które z mądrością respektowali nasi przodkowie to prawo przyczyny i skutku.  Chociaż świat nas zaprasza błyskotkami i mami obietnicami trzeba skierować uwagę do wewnątrz i wsłuchać się w ciało.

Ono jest najlepszym ekspertem od odżywiania i wielu innych kwestiach. Umysł zbyt łatwo daje się zwieść – ciało nigdy nie kłamie.

Jedz kiedy jesteś głodny

Mitem jest, że trzeba jeść wiele razy a śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.  Tak być może lecz nie musi. Organizm sam informuje kiedy jest gotowy, może to nastąpić wcześnie rano lub bliżej południa. Zależy od indywidualnego metabolizmu, pory roku, klimatu czy tego co zjedliśmy wczoraj – u każdego może to być inna pora. Ajurweda zaleca by nie jeść śniadania jeśli nie nastąpiło wypróżnienie.

Uczucie głodu oznacza, że system trawienny jest gotów by przyjąć i przetworzyć nowy posiłek. Głód fizjologiczny (nie mylić z łaknieniem mózgu, zachciankami,) świadczy o obecności odpowiedniej ilości enzymów trawiennych w ustach, na ścianach żołądka, w trzustce, wątrobie i jelicie cienkim. Jedzenie bez głodu wywołuje biochemiczny stres i hamuje metabolizm. Bez enzymów wiele nie przyswoimy, a niestrawione resztki zamienią się w toksyny.

Śpij,  kiedy jesteś zmęczony

Infekcja to nie wina wirusów, bakterii, patogenów. One były zanim człowiek pojawił się na ziemi i będą po nas. Wojna z nimi to walka z wiatrakami. Infekcja jest objawem osłabienia ciała i załamania odporności. Trochę inaczej u dzieci gdzie może być pewnego rodzaju treningiem.  Ich układ odpornościowy dopiero się uczy rozpoznawać i odróżniać nieszkodliwe drobnoustroje od groźnych.

Nasze babcie chorego z infekcją natychmiast wkładały pod pierzynę.  Poiły sokiem malinowym, herbatką z lipy, mlekiem z czosnkiem, miodem. Wiedziały, że podstawą jest dać ciału odpocząć, dobrze rozgrzać i „wypocić chorobę”. Wraz z potem pozbywamy się martwych zarazków i leukocytów. Gorączka i poty mijają. Na unieszkodliwionego wirusa w ten sposób wirusa człowiek pozostaje odporny do końca życia.

Najgorszą rzeczą gdy wirusy nas dopadną jest brak odpoczynku i łykanie tabletek. Leki na przeziębienie hamują odpowiedź zapalną, obniżają odporność i paradoksalnie nasilają infekcję. Wiele badań wykazało że wydłużają czas choroby. Sztucznie zwalczając stan zapalny i temperaturę dajemy wirusowi możliwość replikacji.

Ponad dwa tysiące lat temu Hipokrates powiedział „Dajcie mi gorączkę, a pokażę wam, jak leczyć wszystkie choroby”.

Dziś pierwszą reakcją większości lekarzy  i chorych jest chęć zbicia gorączki gdy przekracza 38°C,  nawet niższej.  Zażywanie środków farmakologicznych by sztucznie obniżyć gorączkę jest postępowaniem kompletnie sprzecznym z naturą, wymierzonym przeciw organizmowi. Będzie się mścić, gdy system odpornościowy przestanie reagować na zmutowane komórki lub zacznie atakować własne tkanki.

Antybiotyki to naprawdę ostateczność. Od niedawna wiadomo, że niszczą nabłonek przewodu pokarmowego i powodują dysfunkcję mitochondriów. Pełne odbudowanie flory bakteryjnej może trwać 5 lat.

Lepiej mniej niż więcej

Cały przemysł spożywczy i ciągłe jedzenie to kura znosząca złote jaja korporacjom. Ciągle słyszymy że nie wolno wychodzić bez śniadania, jeść kilka posiłków dziennie i koniecznie zażywać suplementy.  Nawet osoby starające odżywiać się świadomie są przekonane, że zdrowie gwarantuje odpowiednia dieta i łykanie witamin. Nakładanie sobie na karb wytycznych trzymania się określonej diety to dodatkowy stres.

Mądrość ludowa mówi, że niekiedy lepiej coś ująć niż dołożyć. Od czasu do czasu trzeba dać układowi trawiennemu odpocząć. Okresowe posty były praktykowane od zawsze z powodów religijnych bądź z konieczności, w okresach głodu, na przednówku.

Zapomnieliśmy, że od czasu do czasu dobrze jest się przegłodzić. Jemy zwykle kilka razy dziennie. Nieustannie „dokładamy do pieca” pomimo, że wcześniejsze „paliwo” nie zostało strawione i wydalone. Każdy posiłek zatrzymuje procesy naprawcze i regeneracyjne do czasu zakończenia trawienia i wydalenia. Organy trawienne ludzi zachodu pracują 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. Żołądek, trzustka, jelita, wątroba nieustannie pracują pełną parą nad przerabianiem pokarmów i eliminowaniem odpadów.

Sam bowiem proces trawienia wymaga bardzo dużo energii. Brak dłuższych przerw między posiłkami, ciągłe podjadanie skutkuje tym, że organizm przez większość doby zajmuje się trawieniem. Kiedy zatem ma się regenerować ?

Lekarstwo jest w nas

Organizm jest zaprogramowany na dążenie do homeostazy. Złamaną rękę wkłada się w gips i kości zaczynają się same zrastać bez leków. Tak samo ze skaleczeniem.

Co w takim razie leczy kość i ranę ?

Uzdrawiająca moc naszego organizmu. Ogromna siła, którą podarowała nam Matka Natura. Jeżeli ta siła powoduje zrastanie kości to czy nie może uleczyć guzów, cyst, różnych chorób? Siła samouzdrawiania może uleczyć wszystko. System odpornościowy nie zna nazw chorób ani terminów medycznych. Jak zaczyna działać leczy wszystko. Nie ważne gdzie choroba jest ulokowana i jak długo trwa. Ale jak ma leczyć gdy nigdy nie dajemy mu szansy!

Obserwuj i w porę adekwatnie reaguj

Teoretycznie to proste.
Trudniej gdy cała uwaga skupiona jest na świecie zewnętrznym. Nie zauważamy, przegapiamy mniej lub bardziej subtelne sygnały i dopiero ból lub dokuczliwe objawy budzą nas z letargu. Stare nauki pomogą nam w komunikacji z ciałem.

• Obserwuj gdzie jest w danej chwili Twój umysł. Na jakie wycieczki Cię zabiera?
• Gdy zauważysz że ci nie służą podziękuj mu. Powiedz, że nie skorzystasz z atrakcyjnej oferty i kieruj uwagę w inną stronę.
• Zwracaj uwagę na to, co robią twoje zmysły, przejmij nad nimi pełną kontrolę.

Zmysły są jak konie bez woźnicy. Ale gdy woźnica złapie za lejce, będą posłusznie prowadzone.  Nasze prawdziwe JA jest woźnicą. Gdy przejmiemy kontrolą nad zmysłami podróż przez życie stanie się łatwiejsza. Ciało – nasz pojazd  – nie będzie narażony na zniszczenie przed okresem gwarancji normalnego użytkowania. Nie będzie wymagał naprawy ani części zamiennych.

W ajurwedzie jedną z form powrotu do harmonii jest terapia pięciu zmysłów. W efekcie można powiedzieć „wraca” pamięć świadomości kim naprawdę jesteśmy. Pozwala to opuścić fikcyjny świat złudzeń i iluzji. Umysł zaprzestaje ciągłego kreowania scenariuszy przyszłych zdarzeń zakorzenionych w doświadczeniach przeszłości. Przestaje się nakręcać, produkuje znacznie mniej emocji , które są największym stresem dla ciała.

Nasze interakcje ze światem stają się bardziej zdrowe. A dokonywane wybory zgodne z ciałem i prawdą w sercu a nie, co naszym zdaniem jest prawdą umysłu.

Bogusia della Porta